Po
raz pierwszy od jakiegoś czasu, miałeś cel do zrealizowania. Niechętnie, ale
tylko przez pierwsze kilka sekund, otwierałeś zaspane powieki. Później szybko
ubrałeś się, wypiłeś gorącą herbatę, międzyczasie zerkając przez drzwi
balkonowe na miasto, po czym wybiegłeś z mieszkania. Nie zastanawiając się
długo, udałeś się na deptak nad morze i przysiadłeś na pobliskiej ławce. Kiedyś będzie musiała tędy przejeżdżać –
pocieszyłeś się, po dwugodzinnym, bezużytecznym wgapianiu się w błękitne fale. Miałeś
dość; byłeś głodny, chciało ci się pić. Rozglądnąłeś się dookoła i tuż za sobą,
ujrzałeś niewielki kiosk, więc postanowiłeś zakupić sobie jakąś wodę mineralna.
Gdy otrzymałeś pożądaną rzecz, podziękowałeś staruszce za kasą i wróciłeś na
swoją ławeczkę. Zbliżając się ku celowi, usłyszałeś za sobą dźwięk dzwonka.
Odskoczyłeś na bok, obserwując jak rowerzysta zatrzymuje się kilka metrów
dalej. Ciemne włosy zawirowały w powietrzu, a przepiękna twarz odwróciła się w
twoim kierunku. Intensywnie zielone tęczówki znów lustrowały twoją osobę. Gdy
dziewczyna rozpoznała cię, spuściła wzrok, śmiejąc się pod nosem. Pokręciła
głową z niedowierzaniem.
- Witaj- krzyknąłeś radośnie, rozkładając ręce. Później schowałeś je do kieszeni bluzy i podszedłeś do kobiety.
- Pan Idiota Samobójca- przywitała cię miłym określeniem. Ale nie to było najważniejsze dla ciebie. Po raz pierwszy ujrzałeś jej uroczy uśmiech, pod wpływem którego ugięły ci się kolana. – Znowu tutaj?
- Mógłbym o to samo zapytać ciebie- mrugnąłeś okiem. – Już drugi raz chciałaś mnie rozjechać- zauważyłeś, a ona mimowolnie zaczerwieniła się. – Pięknie się rumienisz- nie byłbyś sobą, gdybyś jej tego nie wyznał.
- A ty jak zawsze spacerujesz ścieżką rowerową. Ale Panu Idiocie Samobójcy nic nie jest straszne- warknęła przez zęby.
- Witaj- krzyknąłeś radośnie, rozkładając ręce. Później schowałeś je do kieszeni bluzy i podszedłeś do kobiety.
- Pan Idiota Samobójca- przywitała cię miłym określeniem. Ale nie to było najważniejsze dla ciebie. Po raz pierwszy ujrzałeś jej uroczy uśmiech, pod wpływem którego ugięły ci się kolana. – Znowu tutaj?
- Mógłbym o to samo zapytać ciebie- mrugnąłeś okiem. – Już drugi raz chciałaś mnie rozjechać- zauważyłeś, a ona mimowolnie zaczerwieniła się. – Pięknie się rumienisz- nie byłbyś sobą, gdybyś jej tego nie wyznał.
- A ty jak zawsze spacerujesz ścieżką rowerową. Ale Panu Idiocie Samobójcy nic nie jest straszne- warknęła przez zęby.
- A ty dalej swoje- wywróciłeś teatralnie oczami. –
Niech ci będzie. Może, w formie rekompensaty, dasz się zaprosić na najlepsze w
całych Włoszech, cappuccino?- zaproponowałeś grzecznie.
- Kawa pobudza człowieka, więc nic dziwnego, że o tej porze łazisz po ścieżce rowerowej, zamiast spać- prychnęła, odwracając głowę w przeciwnym kierunku.
- Wstałem, specjalnie żeby wleźć ci pod koła. Całą noc marzyłem tylko o tym, żebyś mnie zabiła, wiesz?- wykrzyczałeś za nią, a ona spojrzała na ciebie wzrokiem, pełnym zdziwienia.
- Nie lepiej rzucić się z mostu do Tybru?
- A nie lepiej pójść na cappuccino?- pokręciła głową z uśmiechem.
- Masz tylko pół godziny, debilu- fuknęła, znacznie milej niż zwykle.
- Kawa pobudza człowieka, więc nic dziwnego, że o tej porze łazisz po ścieżce rowerowej, zamiast spać- prychnęła, odwracając głowę w przeciwnym kierunku.
- Wstałem, specjalnie żeby wleźć ci pod koła. Całą noc marzyłem tylko o tym, żebyś mnie zabiła, wiesz?- wykrzyczałeś za nią, a ona spojrzała na ciebie wzrokiem, pełnym zdziwienia.
- Nie lepiej rzucić się z mostu do Tybru?
- A nie lepiej pójść na cappuccino?- pokręciła głową z uśmiechem.
- Masz tylko pół godziny, debilu- fuknęła, znacznie milej niż zwykle.
Szef Pertutti, widząc ciebie w progu swojej kawiarni, od razu kiwnął
głową na znak, że wszystko jest gotowe. Byłeś strasznym romantykiem, choć nie
cierpiałeś tego określenia. Odsunąłeś krzesło przy swoim ulubionym stoliku,
przed dziewczyną, po czym sam zająłeś miejsce naprzeciw. Dostrzegłeś
zdenerwowanie kobiety; opierała się na dłoni, masując nią swoją szyję, a
wzrokiem błądziła po różnych zakątkach pomieszczenia. Zamówiłeś dwa razy
espresso, a gdy dostaliście zamówienie, postanowiłeś w końcu przerwać niezręczną
ciszę.
- Zdradzisz mi wreszcie, jak brzmi twoje imię?- zapytałeś, a ona wbiła w ciebie swoje zielonkawe spojrzenie.
- Buntowniczka- odparła, a ty mruknąłeś, że to już wiesz. Zerknęła na ciebie spod czoła. – Rebel- wyznała, a ty dopiero wtedy pojąłeś.
- No tak. Nie skojarzyłem- uśmiechnąłeś się. – Pięknie i oryginalnie.
- A ty?- zaskoczyła cię. Myślałeś, że już dawno rozpoznała w tobie gwiazdę siatkówki.
- Ivan- przyznałeś. Miałeś zamiar na tym zakończyć wyznawanie swojego prawdziwego ja.
- Dość nietypowo- poruszyła brwiami, robiąc chwilowo wielkie oczy do filiżanki. – Skąd pochodzisz?
- Stąd. Z Rzymu- nie uwierzyła ci, co wykazywał jej wzrok.
- Czym się zajmujesz?
- Jestem prawnikiem- uniosła prawą brew ku górze, jakby chciała powiedzieć niech ci będzie. Zaytsev prawnikiem – twoi znajomi parsknęliby śmiechem, a ty do końca życia miałbyś to wypominane.
- Ciekawe zajęcie, a czym taki prawnik…- chciała drążyć temat, ale przerwałeś jej.
- A ty, skąd jesteś?- czemu zmieniłeś temat? Nie miałeś pojęcia o prawniczych zajęciach.
- Mieszkam w Marina San Nicola od dziecka. Jakoś nigdy cię tu nie widziałam?- zmrużyła lekko oczy.
- Pracuję w różnych miastach i rzadko tu bywam- twój drewniany nos już dawno przybrałby sporych rozmiarów. Miałeś ochotę strzelić się z otwartej dłoni, prosto w twarz. Spojrzałeś na zegarek – za godzinę miałeś trening.
- Muszę niestety już iść- wyznałeś, a ona wywróciła teatralnie oczami. – Może spotkamy się jutro?
- Jutro nie mogę- powiedziała, po chwili zastanowienia. – Idę na mecz Romy Volley.
Brawo, Panie Prawniku.
- Zdradzisz mi wreszcie, jak brzmi twoje imię?- zapytałeś, a ona wbiła w ciebie swoje zielonkawe spojrzenie.
- Buntowniczka- odparła, a ty mruknąłeś, że to już wiesz. Zerknęła na ciebie spod czoła. – Rebel- wyznała, a ty dopiero wtedy pojąłeś.
- No tak. Nie skojarzyłem- uśmiechnąłeś się. – Pięknie i oryginalnie.
- A ty?- zaskoczyła cię. Myślałeś, że już dawno rozpoznała w tobie gwiazdę siatkówki.
- Ivan- przyznałeś. Miałeś zamiar na tym zakończyć wyznawanie swojego prawdziwego ja.
- Dość nietypowo- poruszyła brwiami, robiąc chwilowo wielkie oczy do filiżanki. – Skąd pochodzisz?
- Stąd. Z Rzymu- nie uwierzyła ci, co wykazywał jej wzrok.
- Czym się zajmujesz?
- Jestem prawnikiem- uniosła prawą brew ku górze, jakby chciała powiedzieć niech ci będzie. Zaytsev prawnikiem – twoi znajomi parsknęliby śmiechem, a ty do końca życia miałbyś to wypominane.
- Ciekawe zajęcie, a czym taki prawnik…- chciała drążyć temat, ale przerwałeś jej.
- A ty, skąd jesteś?- czemu zmieniłeś temat? Nie miałeś pojęcia o prawniczych zajęciach.
- Mieszkam w Marina San Nicola od dziecka. Jakoś nigdy cię tu nie widziałam?- zmrużyła lekko oczy.
- Pracuję w różnych miastach i rzadko tu bywam- twój drewniany nos już dawno przybrałby sporych rozmiarów. Miałeś ochotę strzelić się z otwartej dłoni, prosto w twarz. Spojrzałeś na zegarek – za godzinę miałeś trening.
- Muszę niestety już iść- wyznałeś, a ona wywróciła teatralnie oczami. – Może spotkamy się jutro?
- Jutro nie mogę- powiedziała, po chwili zastanowienia. – Idę na mecz Romy Volley.
Brawo, Panie Prawniku.
Nie mogłeś zalać się w
cztery trupy i jutro na kacu wybiegać na boisko. Trener zabiłby cię na miejscu.
Musiałeś złamać nogę czy rękę, albo ewentualnie wpaść pod koła. Nawet i roweru – zaśmiałeś się pod
nosem. Widok, jaki miałeś przed sobą, był równie piękny jak zeszłego wieczoru.
Nawet cudowniejszy. Siedziałeś na dachu wysokiego budynku i obserwowałeś
mieniący się w światłach, Rzym. Rzym, który nie był twoim, a Rebel. Twoja była
Rosja; przeklęta i mroźna. Czasem tak bardzo żałowałeś, że to właśnie
największe państwo Europy było twoim prawdziwym domem. Zazdrościłeś Włochom
magicznego kraju. Grałeś dla Italii, ale nigdy w pełni nie czułeś się
tutejszym. Zawsze znalazł się człowiek, który wskazał na ciebie palcem i
wypomniał ci twoje pochodzenie. Miałeś ochotę zabić takich ludzi, czasem
wdawałeś się w bójki czy potyczki słowne, lecz w głębi serca przyznawałeś im
słuszność. Nie było tu dla ciebie odpowiedniego miejsca. Jeszcze ten Prawnik. Co ci strzeliło do głowy? Z
wyzywałeś się od najgorszych. Zwłaszcza, że prawdopodobnie jutro, Rebel pozna
całą prawdę. Prawdę o tobie.
Druga lekcja, choć mało pozytywnych ocen pod poprzednią. Coś Ivan się Wam nie podoba. Czy się mylę? Wczoraj, mimo przegranej Resovii, na meczu bawiłam się fenomenalnie. Pewien Pan podsunął mi pomysł i dał natchnienie: spodziewajcie się czegoś nowego na italian story Do zobaczenia na trzeciej lekcji - jeśli pozytywnie wypadniecie na teście z Lekcji 2.
świetny rozdział i cudny blog :)
OdpowiedzUsuńoczywiście czekam z niecierpliwością na kolejna lekcję :)
do zobaczenia całuski :)
Ciekawie zapowiada się ten blogi i fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie http://siatkarski-zakochany-klaun.blogspot.com/2013/11/rozdzia-2-szybsze-bicie-serca.html
Ivan miał wielkiego farta że znowu spotkał swoją Buntowniczkę, ale z tym "prawnikiem" to coś mu niee wyszło. Kłamstwo na początku znajomości.. ciekawe co Ivan zrobi, bo nie wierze że zrezygnuje z tego powodu z meczu. Dziewczyna pewnie zainteresowana siatkówką skoro się wybiera na Roma Volley ;) Podoba mi się !
OdpowiedzUsuń